Od jakiś dwóch lat jestem fanem kremów ze śluzem ślimaka. Składnik ten jest bogaty we wszelakie witaminy, a także w potrzebny skórze kolagen i elastynę. Zawarty w nim kwas glikolowy nawilża skórę, reguluje wydzielanie sebum i blokuje zaskórniki. Filtrat śluzu ślimaka dodatkowo łagodzi podrażnienia i przyspiesza odnowę naskórka. W minionym sezonie zimowym sięgnęłam po polskie produkty z serii _Element i jak do tej pory jest to mój numer jeden z dotychczasowych preparatów na bazie ślimaczego śluzu. Producent pochodzący ze Skawiny Elfa Pharm Polska na swojej stronie informuje klientki, że produkty z tej serii sprawdzą się idealnie w przypadku przesuszonej i wiotkiej skóry, z widocznymi oznakami starzenia więc masz, coś dla mnie:) Zaopatrzyłam się w trójpak tj. krem na dzień, krem na noc oraz serum.
W przypadku kremu na dzień (piękny i delikatny zapach) ogromny plus za filtry SPF, które chronią przed promieniowaniem UV. W zasadzie nie zdarza mi się już sięgać po krem bez SPF15, jeśli nawet, to obowiązkowo wtedy stosuję fluid z filtrem.
Krem na noc równie ładnie pachnie i dodatkowo jest wzbogacony o kompleks retinolu i adenozyny. Spłyca zmarszczki i pozwala skórze odpocząć. W kwestii prasowania zmarszczek nie dawałabym zbyt wiele szans kremom, bo fizyka rządzi się swoimi prawami, ale po wstaniu faktycznie widzę i czuję, że skóra jest wypoczęta i odżywiona. Nie łuszczy się i nie przesusza nawet podczas zimy i otaczających wszędobylskich kaloryferów, a krem faktycznie dodaje sprężystości i gęstości skórze. Podbijam ten efekt stosując przed nałożeniem nocnego kremu – serum. Jest ono bezzapachowe i sporo mniejsze, ale z założenia serum powinnyśmy mniej nakładać na skórę. Zawiera aż 84% czystego filtratu śluzu ślimaka i jak to serum jest bardziej skoncentrowane, a przy tym bardzo lekkie i szybko wchłanialne. Do nakładania przed kremem zalecane właścicielkom skóry suchej czyli takiej jak moja. Skórze tłustej wystarczy zastosowanie tylko serum.
Cała seria kremów _Element charakteryzuje się opakowaniem typu air-less, które ogranicza dostęp tlenu do masy kosmetyku. Dzięki temu zawartość nie ma kontaktu z dłońmi, a to z kolei ogranicza rozwój mikroorganizmów i eliminuje utlenianie składników aktywnych.
Kosmetyki możecie zakupić na stronie producenta, ale są również dostępne w drogeriach Rossmann i Natura. Zazwyczaj w cenie 50zł , ale dość często można trafić promocje. Nie miałam jeszcze okazji przetestować z tej serii reszty kosmetyków: kremu pod oczy, pianki myjącej, balsamu do ciała oraz szamponu, ale jeszcze będzie i na to okazja.