15 grudnia obchodzony jest Dzień Herbaty. Po raz pierwszy święto to zostało zapoczątkowane w Indiach, a dokładniej w Delhi w 2005r. Walorów zdrowotnych i smakowych herbaty chyba przedstawiać nie muszę, przyznam się tylko, że ja herbatę w okresie zimowym piję na potęgę. W domu jest to najczęściej herbata czarna z dodatkiem miodu i cytryny, a w pracy dla pobudzenia herbata zielona. Był czas fascynacji roiboosem ( napar z afrykańskiego czerwonokrzewu) natomiast nigdy nie przekonałam się do klasycznej earl grey (zapach bergamotki źle na mnie działa) oraz czerwonej pu erh (zbyt ziemista).
Wyjątkowo rzadko (chyba przez wzgląd na cukier) piję ulubioną turecką herbatę. Jest w niej coś wyjątkowego przez dodanie mięty i cukru, ale przyjemność tę zostawiam sobie na absolutnie rzadkie momenty i dzieje się to zazwyczaj podczas podróży lub odwiedzin restauracji.
Ostatni raz miałam tę przyjemność w 2019 r podczas wrześniowego wyjazdu do Sarajewa, gdzie widok podawanej w charakterystycznych tulipankach herbaty był równie częsty co bośniacka kawa z tygielka. W Polsce natomiast dobrą herbatkę turecką uraczyłam w restauracja Sofra. Znajdująca się w Warszawie na Wilczej restauracja specjalizująca się w kuchni bliskowschodniej oczarowała także swoim wystrojem. Tylko popatrzcie jak tu pięknie! I zapewniam, że równie pysznie. Znajdziecie tu w przystępnej cenie zarówno burgery, kebab jak i dania z jagnięciny czy soczewicy. Pewnie nie trafiłabym tutaj gdyby nie mój ziomuś Szymek, także dzięki za spotkanie w tym miejscu i za zdjęcia:)