I przyszedł listopad. Lubię ten miesiąc może dlatego, że listopadowa ze mnie dziewczyna. Ale mam wrażenie, że ostatnio czas leci zbyt szybko. Pandemia zatrzymała wiosną wszystko, świat spowolniał . Październik okazał się z kolei dla mnie prawdziwą bombą i kopem do działania. Nadrobiłam w miesiąc (o dziwo) wszystkich lekarzy jak za cały rok, a i w kwestii rozwojowej zrobiłam dla siebie bardzo wiele. Szczęśliwym zrządzeniem losu powróciłam również na swój etat i gdzieś między tą pracę 12h próbuję wcisnąć rodzinne sesje jakie wykonuję innym. Temat fotografii wrócił do mnie jak boomerang w marcu i postanowiłam wrócić do swoich korzeni, marzeń i rozwinięcia tego również na polu zawodowym. Wymieniłam sprzęt, zapisałam się na kilka kursów a także na warsztaty fotografii ślubnej. Mało kto wie, ale to jest mój wymarzony kierunek ku któremu podążam i wiem jak długa droga jeszcze przede mną. Wciąż brakuje mi czasu żeby wrócić do tej całej dawki wiedzy jaką otrzymałam na warsztatach, przekopać się przez otrzymane materiały i zabrać do retuszu przywiezionych zdjęć. Jeszcze tyle do zrealizowania a przede wszystkim postawienie własnej strony www, bo tak jak w przypadku bloga chciałabym móc zająć się tym samej. No właśnie blog.. mam wrażenie, że zszedł na trzeci plan. Materiału na posty mam na co najmniej 5lat do przodu więc nie zdziwcie się kiedy o jakiejś podróży przeczytacie dopiero w 2025 😄 a zdjęcia z mojej własnej sesji poślubnej ujrzą światło dzienne też z kilkuletnim poślizgiem 🙊 Na pocieszenie dodam, że nie widział ich kompletnie nikt nawet rodzice. Nie bez przyczyny między mną a przyjaciółką swoistej kultowości nabrał zwrot być wiecznie w czarnej d… Zdjęcia które pojawiają się dziś na blogu zostały zrobione w październiku, byłoby jednak zbyt idealnie gdybym napisała, że zrobiłam je teraz:) Pamiętam jak wymyśliłam sobie rok temu tę sesję z kategorii pomarańczowa stylizacja i założyłam, że będzie ona wstępem do tego bloga. To był czas kiedy jeszcze go nie było. Kiedy walczyłam technicznie z wszystkim w wordpressie, a w międzyczasie szukałam inspiracji na pierwszy wpis, przedstawienie się i danie sygnału o czym tu w ogóle będzie. Chciałam stworzyć miejsce w którym będzie nie tylko o mnie, moich gustach modowych, muzycznych, kosmetycznych, ale także o ulubionych kawiarniach, miejscach i podróżach. Miejsce w którym przemycę nie tylko fotografie z odbytych wyjazdów, koncertów, ale także sentymentalnie będę mogła powrócić do czasów kiedy pozowałam do zdjęć, co wciąż robię, ale już nie na gruncie komercyjnym. Dlatego staram się wypośrodkować materiały tu zamieszczone na te sprzed i za obiektywem. Bardzo mnie ciekawi co bardziej Was tu przyciąga.. Tymczasem jesiennie, pomarańczowo, przy zachodzącym słońcu. I dla odmiany w Zabrzu do którego gdybyście kiedykolwiek przyjechali pociągiem to zobaczycie właśnie to co na zdjęciach:)