Macie takie zapachy, których choć nigdy nie kupiłyście zostały Wam w głowach? Ja miałam kilka takich „zapisanych” na kiedyś. Wiecznie zapełniająca się kolekcja zapachowa nie pozwalała na realizację wspomnianych. I tak mijały lata, aż człowiek nagle się obudził i dotarło, że zapach już dawno został wycofany z rynku. Jak, dlaczego, tego nie wie nikt, ale.. tak się stało z wodą perfumowaną Paradise Oriflame. Nie jestem fanem szwedzkiej marki i tylko na studiach miałam do czynienia z zamówieniami z katalogów, ale ten zapach chyba odcisnął największe piętno na moim.. węchu. Pamiętam kilka ciekawych używanych przeze mnie wód m.in. kultową i zamkniętą w niezwykle oryginalnej butelce Freyę, pudrowy i ciepły zapach kojarzący mi się z estetyką aztecką czy równie ciepłą pudrową, choć delikatną i przywodzącą na myśl balet Pretty Swan. Kiedy jednak w lutym 2011r. poleciałam po raz pierwszy sama do Londynu i towarzyszyła mi próbka właśnie Paradise, debiutującej na rynku wody perfumowanej – ten zapach pobił wszystkie inne. 10 lat odwlekałam zakup tej butelki błędnie przywołującej na myśl ciężkie, orientalne nuty, przez moje kubki nosowe tak nietolerowane. Wbrew estetyce zdjęć jakie wykonano do reklamy, moim zdaniem niepotrzebnie nawiązujących do orientu zapach ten wcale nie był ciężki czy orientalny, a delikatny ze szczyptą piżma i bogactwem kwiatów. Nutą głowy i jednocześnie najbardziej rozpoznawalnym składnikiem wody, elementem, który utkwił w pamięci najmocniej był różowy pieprz. Gdzieś tam w tle jawiła się także frezja, róża, piwonia czy moje ukochane jaśmin i konwalia.
Chwilę przed świętami gdy odkryłam resztki zapasów sprzedawane na olx i allegro już wiedziałam co chcę wyciągnąć w Wigilię spod choinki:) I tak po tylu latach luty znów zapachniał mi różowym pieprzem. Może nie czaruje mnie już tak, jak wtedy w Londynie (zapach na szczęście zdobyłam nieprzeterminowany), ale miło było do niego wrócić. Zadanie wykonane, mogę śmiało odhaczyć , przeniosłam się na chwilę do raju. I zostanie mi po nim charakterystyczna złota nakrętka. W połączeniu ze światłem daje niesamowity blask, nie mogłam więc do zdjęć nie użyć innych błyszczących lustrzanych detali.