Sesja w słonecznikach i grecka kawa. Czy można to połączyć? A jakże. Po odespaniu pracującej nocki czy tam kilku, bo straciłam już rachubę, stwierdzasz, że nie wypada tego jednego wolnego popołudnia w miesiącu zmarnować na siedzenie przed monitorem. A gdy pogoda wyjątkowo sprzyjająca, a internet atakuje żółtymi kwitnącymi kadrami, to wołasz – jedziemy na Jurę Krakowsko-Częstochowską. Pomysł zwiedzania okolicznych zamków to tak niekoniecznie przy planie „wyjeżdżamy o 16 jak dojdę do siebie”, ale jakiś obiad z dawno niewidzianym małżonkiem zwieńczony łapaniem zachodów słońca w słonecznikowych polach, jakich tu pełno – jak najbardziej jest sensowny:) I kiedy robisz obczajkę mapy gdzie co i jak, przypominasz sobie, że 8lat temu jadąc na sylwestra do miejscowości, o jakże zapamiętywalnej nazwie Mąchącice Kapitulne mijałaś w Zawierciu grecką knajpę, to jest to dobry moment, aby sprawdzić, czy ona jeszcze istnieje. Co prawda, masz parę km od siebie grecką knajpę w Zabrzu, której nigdy nie odwiedziłaś, ale tak, musisz być w tej zawierciańskiej (chyba dobrze odmieniłam:). Musisz odbić sobie te nieudane, tegoroczne loty do Grecji, bo nic tak nie poprawi nastroju, jak prawdziwa grecka kawa z tygielka. I pyszne greckie oliwki, pasty z bakłażana i świetne tzatziki i souvlaki. Irini – stacja metra ateńskiego na linii 1, ale ogłaszam wszem wobec, że też przepyszna grecka restauracja w Zawierciu.
A stąd już rzut beretem do słonecznikowego pola, gdzie zrealizowałam swoje kolejne plenerowe marzenie.
Hej, mogłabym jakaś przybliżoną lokalizację tych pól słoneczników?
Hej, teraz odczytałam zapytanie, więc raczej już nic z tych słoneczników nie zostało.