Ostatnie cztery dni łapałam oddech na łonie natury w rodzinnych małopolskich stronach, a blog i instagram wypoczywał razem ze mną. Objadałam się ciachem i malinami, a dookoła biegała dziecięca, aż siedmioosobowa gromada dorzucająca swoje trzy grosze..czy może raczej porzeczki do fotograficznych kadrów:) Buszujący wśród hortensji mały kotek okazał się jednak najtrudniejszym wyzwaniem do uchwycenia. Zapraszam na kwiatowo-owocowe kadry z kocim akcentem:)