No dobrze, to skoro już musimy siedzieć w domu i kawa również w wersji domowej to dzisiaj parę moich tricków, dzięki którym jest ona (dla mnie) smaczniejsza. Oczywiście jest to wersja dla osób nieposiadających w domu ekspresu do kawy, obojętnie czy bardziej zaawansowanego czy przelewowego. Narażę się pewnie też prawdziwym smakoszom, że najczęściej pijam kawę rozpuszczalną (tak wiem taka kawa to nie kawa) a jeśli już parzoną to w miarę delikatną i koniecznie z mlekiem. Generalnie długo nie piłam kawy. Myślę, że w dzieciństwie wyczerpałam jej limit wyjadając po rodzinnych imprezkach wszystkie możliwe fusy z PRL-owskich szklaneczek:) I może wzbraniałabym się przed jej piciem nadal, gdyby nie kuszenie szatana na chorwackiej ziemi. Miałam wówczas lat 27 i dotarło wtedy do mnie, że kawa z mlekiem nie jest wcale taka zła a gdy jeszcze dołożymy cukier.. Potem nastąpił zwrot w moim życiu, nowa praca nocną porą gdzie wieczornym rytuałem współpracowników była właśnie rozpuszczalna. To już zrobił się nawyk, przyznaję. W późniejszych latach czasem były okresy, że zamieniałam ją na parzoną w kawiarce lub ekspresie przelewowym ale jednak zawsze coś mi w tym smaku nie odpowiadało (pomimo różnych marek czy użytej wody). Kawa bez mleka smakuje mi tylko jedna i jest to kawa po bośniacku (nie mylić z kawą po turecku), ale nie smakuje nigdzie tak dobrze jak właśnie w Bośni. Wracając do rozpuszczalnej, preferuję wersje kremowe do której zawsze ubijam sobie piankę z mleka. Miewałam okresy kiedy użytkowałam tylko mleko roślinne ale przyznaję, że nie do końca trafia ono w moje gusta. O ile migdałowe czy kokosowe świetnie nadaje się do koktajli owocowych o tyle przy kawie już mam większy problem właśnie z ich spienieniem. Mleka ryżowe czy orkiszowe to już w ogóle dla mnie woda nic nie zabielająca kawy i nie poprawiająca jej smaku a jedyne treściwe i pieniące się mleko sojowe zawsze wzbudza w mojej głowie kontrowersje ( tak o soję chodzi). Dlatego po licznym przerwach i próbach w zmianie nawyków jednak wróciłam do swojego ulubionego zagęszczonego mleka gostyńskiego z magnezem, które dodatkowo spieniam. Cukru białego nie lubię, nie toleruję i nie kupuję od x lat, dlatego kiedy potrzebuję sobie kawę posłodzić używam w ostatnim czasie cukru brązowego ale nie trzcinowego, a kokosowego. Ma on troszkę inny posmak, bardziej wiorowatą strukturę, natomiast do kawy sprawdza się fenomenalnie. Jest on pozyskiwany z soku kwiatostanu palmy kokosowej i składa się w 80% z wody, reszta to węglowodany i składniki mineralne. Taki pozyskany z łodygi kwiatostanu sok przelewany jest do kadzi w celu odparowania i zostaje nam brązowy syrop o gęstej konsystencji. Choć kalorycznością nie ustępuję cukrowi białemu to jednak ma o połowę niższy indeks glikemiczny.
Niedawno odkryłam też podlaską przyprawę do kawy na bazie cynamonu, kardamonu, imbiru, goździków i kuklika. Kawa z dodatkiem tej przyprawy doskonale zyskuje na aromacie i smaku. A do spieniania mleka używam ręcznego spieniacza Hoffen zakupionego w Biedronce.
https://www.ekffo150.com 우리카지노사이트
https://www.ajp4949.com/theking 더킹카지노
https://www.ajp4949.com/merit 메리트카지노
https://www.ajp4949.com/sands 샌즈카지노
https://www.ajp4949.com/first 퍼스트카지노
https://www.ajp4949.com/33casino 33카지노
https://www.ajp4949.com/worldcasino 월드카지노