To był jeden z tych koncertów, który tyle razy przez pandemię przekładano, że przestałam wierzyć, iż w ogóle na niego dotrę. I kiedy Kasia ruszyła z serią jesiennych występów pomyślałam -nie, to się znów nie uda. A jednak wyszło i 3 października wylądowałam w Bytomskim Centrum Kultury. Dziwne to uczucie po ponad roku niebywania na żadnym koncercie, zasiąść pod sceną i czekać. A czekać nie trzeba było długo, bo punktualnie o 19:00 rozległy się pierwsze dźwięki „Jeśli blask twój zwiódł” – kawałka z jednej z moich ulubionych płyt „Pełna Obaw”. Na chwilę przeniosłam się znów do 1998roku, kiedy rozpoczynałam swój pierwszy rok w liceum. Czas rewolucji w życiu młodego człowieka, czas pierwszych rockowych koncertów, a Kasia wtedy rocka grała jak się patrzy. „Co może przynieść nowy dzień” chyba najmroczniejszy utwór z tej płyty również zagościł na bytomskim koncercie. To co jednak przekonało mnie do Kasi (której w podstawówce jeszcze nie tolerowałam, bo moje serce zajęte było przez Dziewczynę Szamana i Zaklętą w Dotyk😉 ) to Gemini i Cukierek. Moje odkrycia z jej debiutanckiej płyty, nie były tak popularne, jak promowane single „Jak Rzecz” i „Oto Ja”, więc tym bardziej cieszę się , że po tylu latach Kasia wraca właśnie do moich ulubionych numerów. W Bytomiu wpadło akurat Gemini. Nie zabrakło też nowszych utworów: z krążka Aya – Alannach, Dla Taty czy nieco starszych Prowadź mnie, Pieprz i sól, Domek z kart, Antidotum, Czekam boję się. Na bisie przenieśliśmy się do 1995 i utworu A to co mam oraz spontanicznego Bella Ciao.